piątek, 12 lipca 2024

Heilung + Sowulo + Kalandra - Sopot, Opera Leśna, 10.07.2024 [GALERIA ZDJĘĆ]

Plemienny, oczyszczający rytuał, muzyczny pomost między historią i współczesnością i niezwykłe okoliczności pogodowe - tak w telegraficznym skrócie można spróbować opisać środowe wydarzenia, które miały miejsce w sopockiej Operze Leśnej. Do legendarnej koncertowej przestrzeni otoczonej lasem zawitał jeden z bezapelacyjnie najoryginalniejszych zespołów ostatnich lat - zjawiskowy międzynarodowy kolektyw Heilung wraz z gośćmi - holenderskim Sowulo i norweską Kalandrą. Bez wątpienia był to niezapomniany wieczór w wyjątkowym miejscu i absolutnie niepowtarzalnych okolicznościach.

 


 

W tak nieprawdopodobnie duszny i wymagający dzień, który wycisnął siódme poty nawet z tych najbardziej odpornych na upały jednostek, jak w minioną środę, trudno znaleźć ukojenie. Tuż przed otwarciem koncertowych bram nastąpił jednak gwałtowny zwrot akcji - niebo spowiły czarne chmury, z których lunął ulewny, tropikalny deszcz wsparty wyładowaniami i rozbłyskami. Pogodowy armagedon w leśnym otoczeniu stworzył wyjątkowy klimat, który idealnie zespolił się z muzyką, która tego dnia opanowała historyczną sopocką arenę.

Tak naprawdę trudno o lepsze koncertowe miejsce dla plemiennych, rytualnych brzmień, które stały się dźwiękową oprawą tego wieczoru. Stroje na wzór tych z minionych epok, historyczne instrumentarium i niezwykłe, dopracowane do perfekcji, rytualne misterium - Heilung jest w tej materii bezkonkurencyjny.

Zespół bardzo dba o to, by muzyczne wieczory, nad którymi sprawuje pieczę były spójną całością. Dlatego też muzycy starannie dobierają gości specjalnych. Wraz z kolektywem do Sopotu przybyła norweska Kalandra i holenderska grupa Sowulo, które podobnie jak gwiazdy wieczoru oddają hołd folkowym tradycjom. Goście wspaniale wprowadzili publiczność w odpowiedni nastrój, serwując bardzo klimatyczne dźwięki. 

Kalandra postawiła na wciągające połączenie rytualności z pop-rockową przebojowością. Urzekająca lekkość kompozycji grupy prowadzonych pięknym głosem Katrine Stenbekk spodobała się publiczności, która nagrodziła zespół owacją. Usłyszeliśmy też przedsmak nadchodzącej nowej płyty Kalandry, która ukaże się 13 września. Ten koncert trwał zdecydowanie za krótko, ale okazja na dłuższe spotkanie już niebawem - w ramach promocji "A Frame Of Mind" zespół odwiedzi w październiku Warszawę. 

Nieco bardziej uduchowione, mroczniejsze oblicze folku zaprezentował kolektyw Sowulo, skupiając się na kreowaniu muzycznego niepokoju i rytualnych rytmach. Opowieści o cykliczności zjawisk i życia prowadził swoim niskim, głębokim głosem Faber Horbach wsparty pomocą wokalistki, przy wtórze historycznego instrumentarium oraz instrumentów smyczkowych, w tym harfy. Był to jednak zaledwie wstęp do emocji, które nastąpiły tuż po dwudziestej pierwszej. 

Gdy nad Operą Leśną zaczął zapadać zmrok rozpoczął się nieprawdopodobny spektakl, który trudno opisać i który na długo zostanie w pamięci obecnych. Dwugodzinny rytuał, rozpoczęty specjalną ceremonią i zwieńczony totalnym szaleństwem pod sceną pochłonął publiczność całkowicie. Heilung w niezwykły sposób opowiada o tym, co ponadczasowe, ważne i kluczowe, by w pełni zrozumieć istotę człowieczeństwa. Wszyscy jesteśmy braćmi, mamy wspólnych przodków i wraz z otaczającą nas naturą, od której jesteśmy w pełni zależni i którą powinniśmy czcić, jak dobro najwyższe, wywodzimy się z tego samego początku, który człowiek próbuje jakoś zdefiniować i nie do końca mu to wychodzi. Który istniał na długo przed naszym pojawieniem się na świecie. To przesłanie kolektywu, który czerpiąc z historii naszych przodków stara się poprzez muzykę budować pomosty między przeszłością i współczesnością, kultywując dziedzictwo i oddając hołd naturze. 

Twórczość zespołu, którego trzon stanowią Kai Uwe Faust, Christopher Juul i Maria Franz ma w sobie magiczną moc i właściwości terapeutyczne. W mantrycznych kompozycjach, opartych na miarowych uderzeniach bębnów i śpiewach na głosy jest niezwykła siła, która w koncertowej odsłonie nabiera nowych właściwości. To było przeżycie nie do opisania, prowadzone rytmem, energią, aurą i emocjami - absolutnie niepodrabialne, pozostające w duszy. Każda kompozycja była kolejnym rozdziałem pasjonującej historii, odnoszącej się do walk, wojen, wierzeń i relacji. Były niezwykłe instrumenty, obrzędy, ogień, broń, wojownicy, runy. Nie chcę tu zbyt głęboko wchodzić w szczegóły, ponieważ już niedługo będzie można ten spektakl obejrzeć - koncert był rejestrowany przez zespołową ekipę. Wspomnę jedynie, że wszystko wyglądało i brzmiało nieprawdopodobnie intensywnie, mrocznie, pięknie. Występ wprawił publiczność w absolutny zachwyt i wprowadził w trans, jednocześnie pozwalając zapomnieć o otaczającym świecie. Z utworu na utwór fani, wśród których znaleźli się także ci najbardziej oddani, odziani w przygotowane specjalnie na tę okoliczność stroje, na widowni wyposażonej w miejsca siedzące reagowali coraz żywiej, a na koniec podeszli pod scenę, dając się ponieść emocjom, podobnie jak roztańczony kolektyw składający się z kilkudziesięciu osób, który szalał na deskach opery. Kto miał przyjemność być w Sopocie w środę, doświadczył niesamowitego widowiska i prawdopodobnie jednego z najwspanialszych koncertów w życiu.

Kalandra

































 

Sowulo






































 Heilung